Autor: Piotr Paweł Cypla
Księgi spisów parafialnych – choć mocno niedocenione, są niezwykle cennym materiałem do badań genealogicznych. Odnajdujemy w nich, oprócz tysięcy zwykłych mieszkańców danej parafii, także osoby które zapisały się na kartach naszej historii.
Przeglądając „Księgę parafialną kościoła Bernardyńskiego Dekanatu Grodzieńskiego Diecezji Wileńskiej z roku 1926” wśród tysięcy wiernych tej parafii figuruje skromny zapis o jednej z rodzin zamieszkałej w Grodnie przy ulicy Jerozolimskiej 19…
Okulicki Leopold lat 27, jego żona Jabłońska Władysława lat 22, ich syn Zbigniew lat 2 oraz Jabłoński Ferdynand lat 62, żonaty – analizując powyższy zapis zastanawiałem się nad jego znaczeniem. Może to tylko przypadek i zbieżność nazwiska, a może ślad osoby, która na trwałe wpisała się w karty naszej historii. Nazwisko znane mi z wielu współczesnych opracowań związanych z Powstaniem Warszawskim 1944 roku, ale jakoś nigdy nie kojarzyłem tej niezwykle kontrowersyjnej postaci z Grodnem. Pora więc sięgnąć do źródeł i zweryfikować swoją wiedzę…
Napisano już o tej postaci wiele biografii i dziesiątki książek. Urodził się 12 XI 1898 roku
w powiecie bocheńskim w niewielkiej wsi Bratucice, jako drugi z synów właścicieli niewielkiego 8-hektarowego gospodarstwa – Błażeja i Anny z domu Korcyl (Korcel).
Miał sześcioro rodzeństwa – trzech braci: Jana (ur. 1896), Jakuba (ur. 1901), Wincentego (ur. 1911) oraz trzy siostry: Jadwigę, Michalinę i Janinę. Jego przodkowie – chłopi z dziada pradziada, nosili kiedyś zupełnie inne nazwisko. Być może stopniowy wzrost statusu materialnego i uznania społecznego, a także ówczesna sytuacja polityczna spowodowały,
że w czerwcu 1882 roku dziad naszego bohatera – Jan, zmienił nazwisko z Kicka na Okulicki…prawdopodobnie w ślad za swoim stryjem Wawrzyńcem (ur. 1851) – profesorem seminarium duchownego we Lwowie. Z tej rodziny wywodzi się również Jan Kicka urodzony 16 V 1895 roku w Bratucicach, legionista i późniejszy major Wojska Polskiego – to brat stryjeczny naszego bohatera.
O kim zatem mowa – oczywiście o gen. bryg. Leopoldzie Okulickim, ostatnim Komendancie Głównym Armii Krajowej.
Akt Nr 41/1898 parafia Okulice
Ponoć miał zostać księdzem – tak przynajmniej planował jego ojciec. Stało się jednak inaczej – Leopold, już jako piętnastoletni młodzieniec zaczyna angażować się w życie polityczne, które było mu bliższe niż sutanna w seminarium.
W maju 1913 roku wstąpił w Bochni do Związku Strzeleckiego i rozpoczął kursy podoficerskie zakończone zdaniem w 1914 roku egzaminu. Wybuch I wojny światowej powoduje, że sprzeciwiając się woli ojca ucieka z domu pragnąc wstąpić do Legionów Polskich. Młodzieniec ostaje jednak odesłany z kwitkiem. Rok później ponawia próbę – tym razem z sukcesem. W dniu 15 VI 1915 roku zostaje wcielony do 3. pułku piechoty II Brygady na stanowisko strzelca. Wraz z 9. Kompanią bierze udział w walkach pod Kosiuchnówką oraz broni Reduty Piłsudskiego.
W lipcu 1916 roku zostaje awansowany do stopnia kaprala, a niedługo później wysłany na kurs oficerski do Zegrza – w tym czasie jego macierzysty pułk zostaje przeniesiony w rejon Warszawy oraz do obozu wojskowego w Zegrzu. Ten okres życia naszego bohatera pełen był trudnych wyborów – w czasie kryzysu przysięgowego opowiedział się za Piłsudskim, skutkiem czego był dosyć poważny zatarg z dowództwem i wykreślenie go z dniem 18 IX 1917 roku z listy żołnierzy 3. pułku piechoty. W efekcie tych zdarzeń zostaje wcielony do austriackiego 93. pułku piechoty, gdzie zostaje dowódcą plutonu.
W styczniu 1918 roku rozpoczyna kurs podchorążych rezerwy w Koszycach,
a po nim służbę w 1. batalionie szturmowym. Podejmuje decyzję o ucieczce z austriackiej armii. W listopadzie 1918 roku dział już w Bochni w składzie oddziałów organizowanych przez Polską Organizacją Wojskową. Niedługo później staje się żołnierzem 4. pułku piechoty Legionów, gdzie dowodzi plutonem i bierze udział w walkach o Lwów.
W dniu 3 II 1919 roku Okulicki zostaje ranny – po trzymiesięcznej rekonwalescencji powraca na front i walczy z armią bolszewicką. W walce się nie oszczędza – w dniu 10 VII 1919 roku w walkach w okolicy Mołodeczna odnosi kolejne rany. Dowódcy dostrzegają jego męstwo i poświęcenie mianując go na stopień podporucznika i wyznaczając na stanowisko dowódcy kompanii.
Okres zastoju na froncie pod Berezyną staje się dla Okulickiego dobrym momentem
do uzupełnienia wykształcenia – w tym czasie w Bochni jako ekstern uzyskuje świadectwo dojrzałości. Po okresie zastoju, w maju 1920 roku na froncie bolszewickim znowu rozgorzały walki. W dniu 1 VI tegoż roku w bitwie pod Berezyną Okulicki zostaje kolejny raz ranny. Zanim trafił do szpitala został osobiście odznaczony przez Józefa Piłsudskiego Krzyżem Virtuti Militari V klasy za wyjątkowe męstwo.
Na front powraca podczas bitwy o Warszawę, walcząc między innymi pod Komarowem
i Wyszkowem w grupie dowodzonej przez gen. Lucjana Żeligowskiego. Biorąc udział
w odpieraniu armii bolszewickiej walczy pod Hrubieszowem i dociera pod dobrze mu znane okolice Mołodeczna i Wołożyna, gdzie bierze udział w rozbiciu 6 Dywizji bolszewickiej – tam zastaje go zawieszenia broni. Za wojenne zasługi otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyż Walecznych.
Po zakończeniu działań wojennych Okulicki zostaje awansowany do stopnia porucznika
i z dniem 1 XI 1920 roku wyznaczony na stanowisko p.o. dowódcy batalionu. W tym czasie macierzysta jednostka Okulickiego stacjonuje w Grodnie, zabezpieczając polsko-litewską linię demarkacyjną koło Sejn.
W latach 1921-1923 wraz ze swoim pułkiem służy kolejno w garnizonach: Suwałki,
Biała Podlaska i Kielce. W 1922 roku otrzymał stopień kapitana – ze starszeństwem
od 1 VI 1919 roku.
W Kielcach poznaje swoją przyszłą żonę – Władysławę Marię Jabłońską, córkę Ferdynanda i Teresy. Pobierają się 10 VII 1922 roku w kieleckiej Katedrze… W tym samym roku Leopold zdawał egzaminy do Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie, do której przyjęto go od 1 XI 1922 roku. W dniu 17 II 1924 roku w Kielcach rodzi się jedyny syn Leopolda
i Władysławy – Zbigniew…
W 1925 roku Okulicki – wówczas kapitan, ukończył studia w Wyższej Szkole Wojennej
w Warszawie, uzyskując tytuł dyplomowanego oficera Sztabu Generalnego. Niestety opinie końcowe o absolwencie nie były zbyt pochlebne dla Okulickiego.
W pierwszej – wystawionej przez francuskiego dyrektora nauk (współkomendanta) płk Louisa Faurego czytamy: „Oficer o przeciętnych zdolnościach, systematyczny, pracowity, będzie pożytecznym pracownikiem w każdym sztabie”. Kolejna opinia sformułowana przez Komendanta (gen. Gustawa Zygadłowicza) była raczej dla Okulickiego druzgocąca – „[…] niezrównoważony, bez zdolności, nie nadaje się do sztabów”.
Pierwszym przydziałem służbowym Okulickiego, jako dyplomowanego oficera sztabowego było Dowództwo Okręgu Korpusu Nr III (DOK III) w Grodnie, gdzie z dniem 1 XI 1925 roku obejmuje stanowisko kierownika Referatu Mobilizacyjnego. W tym czasie dowódcą DOK III był gen. dyw. Leon Berbecki.
Lata grodzieńskie…
Okulicki wraz z żoną i niespełna dwuletnim synem zamieszkują w Grodnie.
Z „Księgi spisu parafialnego kościoła Bernardyńskiego Dekanatu Grodzieńskiego Diecezji Wileńskiej z roku 1926” wynika, że rodzina zamieszkała przy ulicy Jerozolimskiej pod numerem 19, leżącej na podmiejskiej Słobódce. Razem z nimi mieszkał również Ferdynand Jabłoński lat 62 – był to ojciec żony Leopolda.
Ze spisu wynika, że dom przy ulicy Jerozolimskiej 19 zamieszkiwały oprócz Okulickich jeszcze dwie rodziny (pod numerem 19A) – Wojszelów (Michał lat 33, jego żona Anastazja z domu Juchniewicz lat 23, ich 2-letni syn Edmund Romuald oraz brat Anastazji – Józef lat 32) i Mazurczyków (Stanisław lat 51, jego żona Zofia z domu Siezieniewska, pięcioro ich dzieci: Mieczysław, Władysław, Henryk, Janina i Stanisława oraz matka Stanisława – Jadwiga, 71-letnia wdowa).
W sąsiedztwie – pod 17, mieszkała rodzina nosząca nazwisko Bieniasz-Krzywiec: małżonkowie Piotr i Antonina z domu Bubnowska oraz ich czworo dzieci: Władysław, Ryszard, Helena i wówczas 14-letnia Antonina. O fakcie tym warto wspomnieć, ponieważ Antonina Bieniasz-Krzywiec, córka Piotra urodzona 12 VI 1911 była sanitariuszką
w Powstaniu Warszawskim – ps. Chmura, Oddział „Bakcyl” (Sanitariat Okręgu Warszawskiego AK). Poległa na Czerniakowskiej w dniu 21 VIII 1944 roku.
Powróćmy jednak do miejsca, z którym rodzina Okulickich związana będzie przez kilka następnych lat. Według Witolda Karpyzy ”ulica Jerozolimska była chyba najbrzydszą ulicą w Grodnie.” Uroku dodawali jej jedynie stali przechodnie – […] przed godziną ósmą, tą ulicą dążyli do pracy oficerowie 29 p.a.l…” W okresie międzywojennym ulica Jerozolimska stanowiła przedłużenie ulicy Cmentarnej, przy której znajdował się cmentarz prawosławny i najstarszy cmentarz katolicki tzw. farny, założony już w 1792 roku.
Ulica Jerozolimska dochodziła do ulicy Skidelskiej, a odchodziły od niej dwie boczne uliczki: Prochowa i Zaułek Jerozolimski. Dom numer 19, w którym zamieszkał Okulicki
z rodziną znajdował się bliżej ulicy Skidelskiej. Nieopodal znajdowały się koszary 29 pal (Pułk Artylerii Lekkiej). W 1941 roku właśnie tam znajdowało się grodzieńskie getto,
w którym zamknięto około 10 000 Żydów. Obecnie jest to ulica Antonowa.
Leopold Okulicki nie brał udziału w wydarzeniach przewrotu majowego 1926 roku, ale otwarcie popierał marszałka Józefa Piłsudskiego. Z dniem 1 I 1928 roku otrzymuje awans do stopnia majora Sztabu Generalnego i zostaje szefem Wydziału Ogólnego DOK III.
W 1929 roku w ramach reorganizacji DOK-ów utworzono Okręgowe Urzędy Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, które przejęły z Oddziału Wyszkolenia sprawy przysposobienia wojskowego i wychowania fizycznego. Leopold Okulicki zostaje wyznaczony na stanowisko kierownika tego urzędu, pozostając na stanowisku do 20 IV 1930 roku. Są to jego ostatnie dni w Grodnie…
Tamtej wiosny mały Zbysio ostatni raz bawi się na przycmentarnej łące nieopodal domu przy Jerozolimskiej…
W Grodnie wraz z rodziną Okulicki spędził niespełna pięć lat. Był to okres wolny
od bohaterskich czynów i poważniejszych wyzwań. Pełnił stateczne życie wojskowego urzędnika, którego głównym dążeniem i celem było wspinanie się po szczeblach kariery. Czy był tam szczęśliwy? Kilka lat później, w czasach gdy Okulicki służył już w 13 Kresowej Dywizji Piechoty w Równem, jeden z jego ówczesnych podwładnych –
kpt. Jerzy Kirchmayer (pierwszy oficer sztabowy) wspomina: „[…] miał żonę i syna,
ale w pożyciu małżeńskim nie był szczęśliwy, przy czym według naszych obserwacji winę ponosiła żona, osoba nietaktowna, trudna w pożyciu, niezręczna i w złym tonie
w stosunku do obcych. Nie umiała zżyć się z równieńskim towarzystwem i była ogólnie nie lubiana.” Czy tak było również za czasów „grodzieńskich” ?
Życie rodzinne nie było zapewne dla Leopolda Okulickiego priorytetem.
Na pierwszym miejscu była powinność dla Ojczyzny realizowana poprzez wzorową
i pełną wyrzeczeń służbę. Natłok obowiązków i kolejne coraz wyższe stanowiska służbowe wymagały poświęcania olbrzymiej ilości czasu – niestety kosztem rodziny. Okulicki miał jeszcze jedną wielką pasję – piłkę nożną. Pasji tej pozostawał wierny jeszcze przez długie lata. Za czasów służby w Równym był nawet prezesem Wołyńskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. W czasach okupacji niemieckiej był działaczem warszawskiej Legii. O tym, że sprawność fizyczna była dla niego istotna świadczyła chociażby jego nienaganna sylwetka: „Okulicki – wcale nie ułomek, typ atletycznego sportowca, o muskulaturze rozsadzającej bluzę mundurową. Jego mocnej budowy ciała nie była w stanie zamaskować nawet luźna cywilna odzież: ramiona miał tak szerokie, że jego marynarka, niezależnie od wielkości, zawsze wydawała się pękać w szwach.” W pewnej niezgodzie ze „sportowym” trybem życia pozostają sugestie niektórych współczesnych historyków o skłonności Okulickiego do dosyć znaczącego nadużywania alkoholu. Ponoć z tego powodu już za czasów grodzieńskich cierpiało jego życie rodzinne. Powyższe stwierdzania wydają się być mocno przesadzone i naciągane. Owszem alkohol i huczne libacje w sferach wojskowych II Rzeczypospolitej – a także i w późniejszych czasach, były zjawiskiem wpisanym w koloryt. Okulicki nie był jednak typem „towarzyskim”, nie miał zbyt wielu przyjaciół i kompanów,
z którymi mógłby swawolić w kasynie oficerskim lub licznych grodzieńskich restauracjach. Opisywana przez Kirchmayera małżeńska niedola Okulickiego była wypadkową wielu zdarzeń, a wina zapewne leżała gdzieś pośrodku. Być może pewną rolę w pożyciu małżeńskim Państwa Okulickich odgrywał mieszkający z nimi teść – Ferdynand Jabłoński, dla którego Leopold był nikim innym, tylko synem średnio zamożnego chłopa…
Faktem jest, że pochodzenie społeczne stanowiło dla Okulickiego pewnego rodzaju zadrę. Prawdopodobnie z tego właśnie powodu dosyć często powtarzał, że jego przodkowie wywodzą się od gen. Ludwika Kickiego urodzonego w 1791 roku, bohatera powstania listopadowego…
W dniu 21 IV 1930 roku Okulicki opuszcza Grodno i rozpoczyna staż, jako dowódca baonu (batalionu) w 75. Pułku Piechoty w Rybniku. Od tego momentu jego kariera zawodowa przybiera znaczącego przyspieszenia. Pod koniec września 1935 roku jest już oficerem Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Kilka miesięcy później – 19 III 1936 roku zostaje awansowany do stopnia podpułkownika i obejmuje stanowisko szefa Wydziału „Wschód” w Oddziale III (operacyjnym), biorąc aktywny udział w opracowywaniu koncepcji przyszłej wojny z ZSRR. Od kwietnia 1939 roku był szefem Wydziału Sytuacyjnego i zastępcą szefa Wydziału „Zachód”.
To właśnie ppłk Leopold Okulicki pełniąc służbę w Sztabie Głównym w nocy
z 31 VIII na 1 IX 1939 roku zarządza alarm w związku z wybuchem wojny…
Kolejne lata życia Leopolda Okulickiego między wrześniem 1939, a majem 1944 roku zostały opisane już wiele razy i chyba nie ma sensu powielać tych historii kolejny raz. Niezwykle istotnym wydarzeniem w tym okresie było jego aresztowanie przez NKWD
w nocy z 21 na 22 I 1941 roku. Po tym zdarzeniu został wywieziony do Moskwy i na wiele miesięcy osadzony na Łubiance, a później w więzieniu Lefortowo. Był to okres wielogodzinnych przesłuchań prowadzonych osobiście przez osławionego enkawudzistę gen. Iwana Sierowa. Niektórzy historycy głoszą opinię, że w tym czasie Okulicki się załamał i stał się agentem NKWD. Być może nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę…
W sierpniu 1941 roku po interwencji gen. Andersa Leopold Okulicki zostaje zwolniony
z więzienia – był to czas, w którym również sowieci zaczęli doświadczać hitlerowskiej „przyjaźni” – w niedzielę, 22 VI 1941 roku, o godz. 3:15 rozpoczęła się operacja „Barbarossa”…
Pomińmy również kolejne lata w życiu Okulickiego – wówczas pułkownika dyplomowanego. Trzy lata później – w nocy z 21 na 22 V 1944 roku, w ramach operacji lotniczej „Weller 29” Okulicki zostaje zrzucony do kraju. Wcześniej ukończył przeszkolenie spadochronowe na kursie „cichociemnych”. Natychmiast po wylądowaniu zostaje awansowany do stopnia generała brygady i przyjmuje ps. „Kobra”.
Kilka dni później – 3 VI 1944 roku obejmuje stanowisko szefa Operacji i I-go zastępcy szefa Sztabu KG AK (wówczas gen. Tadeusza Pełczyńskiego).
Ku zdziwieniu wielu z zakonspirowanego dowództwa Armii Krajowej, Okulicki z dniem
27 VII 1944 roku zostaje mianowany przez Tadeusza Komorowskiego ps. Bór na jego następcę na stanowisku Komendanta Głównego AK „na wypadek, gdyby dotychczasowe dowództwo nie mogło pełnić swoich funkcji”. Jednocześnie mianowany został dowódcą tzw. II rzutu KG AK i komendantem zakonspirowanej organizacji „NIE”. Stanowił więc ścisłe dowództwo Armii Krajowej i uczestniczył w licznych odprawach do ostatnich chwil przed godziną „W”. Zanim zszedł do głębokiej konspiracji był jednym z najgorliwszych zwolenników podjęcia z hitlerowcami walki zbrojnej w Warszawie. Współcześnie uważa się, że głównie pod wpływem jego właśnie argumentacji dowództwo AK podjęło decyzję
o wybuchu Powstania Warszawskiego. Zrobił więc coś zupełnie odwrotnego niż nakazał mu gen. Sosnkowski będący wówczas Naczelnym Wodzem – zgodnie z wydanym rozkazem Okulickiemu powierzono misję zapobieżenia za wszelką cenę wybuchowi powstania w Warszawie. Dlaczego stało się inaczej? Dlaczego wytrawny i przywykły do bezwzględnego posłuszeństwa i dyscypliny Okulicki łamie rozkaz wydany przez najwyższego przełożonego? Formalnie był przecież emisariuszem Naczelnego Wodza, jednak mimo to głosił coś zupełnie przeciwstawnego – „potrzebny jest czyn, tylko przez walkę można wykazać dążenie narodu do wolności i niepodległości” lub „[…] w Warszawie mury się będą walić i krew poleje się strumieniami aż opinia publiczna wymusi na rządach zmianę decyzji z Teheranu”… Z coraz głośniej przytaczanych opinii wynika, że Okulicki wręcz szantażował Bora-Komorowskiego, wmawiając mu tchórzostwo, brak decyzyjności
i porównując go do Skrzyneckiego (dowódcy powstania z 1830 roku), niewierzącego
w szansę powodzenia. Każdego, kto wyrażał choćby najbardziej uzasadnione obawy związane z podjęciem walki zbrojnej w Warszawie – a takich obaw było bez liku – posądzał o defetyzm i tchórzostwo. Nakłaniał ponoć członków Komendy Głównej AK
do przedstawiania Komorowskiemu fałszywego obrazu sytuacji, co miało go skłonić do przyspieszenia wydania rozkazu.
Jeszcze w czasie porannej narady Komendy Głównej w dniu 31 VII 1944 roku uważano,
że nie ma przesłanek, aby wydać rozkaz do walki. Jednak o godzinie 18:00 taki rozkaz wydano – ponoć za sprawą bliżej nieokreślonych nacisków ze strony generałów: Okulickiego i Pełczyńskiego, którzy twierdzili, że o ile Bór-Komorowski sam nie podejmie decyzji, to oni zrobią to za niego…
Według coraz częściej przytaczanych teorii spiskowych Leopold Okulicki w 1941 roku stał się agentem NKWD realizującym cele sowieckiej polityki, na co ponoć oprócz domysłów istnieje wiele namacalnych dowodów. Według tych teorii „rozpętanie” powstania przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Warszawy było na rękę Stalinowi, ponieważ z góry wiadomym było, że wykrwawi ono polską elitę i młodzież, która mogłaby stanowić zagrożenie dla komunistycznej władzy „wyzwolonej” Polski.
Okulicki miał ten zamysł wprowadzić w życie…
Osobiście nie umiem i nie chcę zabierać w tej sprawie głosu – tym bardziej, że słowa
te piszę w dniu wybuchu Powstania. Przez 63 długie dni i noce walczył w nim mój dziadek. W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku razem z dziesiątkami tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli, została wymordowana rodzina mojego dziadka – brat z żoną
i najmłodszą córką. W Powstaniu zginął także rodzony brat mojej babci…
Czy powinienem sobie dzisiaj wmawiać, że winnymi za ich śmierć nie byli hitlerowcy,
tylko generał Okulicki?